Choć trudno to sobie wyobrazić, w Polsce marnujemy rocznie 235 kg żywności na osobę. Spora cześć tych strat przypada na gospodarstwa domowe – to właśnie w naszych domach marnuje się najwiecej żywności. Na szczęście jest kilka prostych sposobów, by ograniczyć marnowanie w domu, a tym samym zaoszczędzić nawet kilkaset złotych w skali roku.
Marnowanie, a właściwie walka z marnowaniem żywności, stała się ważnym problemem społecznym. Na świecie miliony osób cierpią z powodu niedożywienia, zaś kolejne miliony marnują produkty spożywcze na potęgę. Marnowana żywność to także marnowana energia i woda – a to oznacza zupełnie zbędne zwiększanie emisji dwutlenku węgla.
Jak więc ograniczać marnowanie we własnej kuchni?
- Dowiedz się, jakie warunki są dobre dla kupionych produktów. O ile bowiem ogórek czy sałata będą się dobrze czuły w lodówce, o tyle zbytnie przechłodzenie pomidora to już duży błąd. Pomidor, roślina ciepłolubna, lubi ciepło także na poziomie swoich owoców. Włożony do lodówki wiotczeje, staje się miękki, a przy krojeniu traci większość wody. Warto również zadbać o pieczywo. Chleb najlepiej przechowywać w płóciennym woreczku, co z jednej strony chroni przed wysuszeniem, a z drugiej – gwarantuje odpowiednią wentylację, by chleb nie stał się gliniastą bułką. Produkty wymagające przechowywania w niskich temperaturach warto pakować razem już w sklepie – dla zachowania zimna – i w pierwszej kolejności wyjmować z siatek, by móc je szybciej schować do lodówki. Eksperci mówią o 20 minutach, jako o maksymalnym czasie, by chłodzone produkty – nabiał, wędliny – trafiły z powrotem do domowej lodówki.
- Wędliny i sery kupuj w całości. Oczywiście, pokrojone w plasterki w sklepie szynki i sery są wygodne, ale mniej trwałe. Ser czy wędlina w plastrach ma po prostu większą powierzchnię styku z powietrzem, a więc mocno rośnie w tym przypadku szansa na kontakt produktu z bakteriami, które przyspieszają proces psucia się. Zdecydowanie lepiej trzymać w domu solidny krążek sera, odcinając tylko tyle, ile potrzebujemy na bieżąco. Gdy z kolei kupimy fabrycznie pakowane wędliny czy sery w plastrach, zużyjemy je jak najprędzej. Są one pakowane w atmosferze ochronnej, która jednak przestaje działać po otwarciu opakowania w naszych domach.
- Susz, mróź, kiś. Niemal wszystko, co zostanie nam po posiłku, albo już w trakcie jego przygotowywania, można zamrozić lub użyć do innej potrawy. Nie wstydź się wykorzystywać resztek. Twardy, podeschnięty ser może być dobrą bazą kolejnego sosu, a ze zwiędłych marchewek przygotujesz wartościowy sok. Lekko obite jabłka są nadal idealne do szarlotki, a suchy chleb da Ci bułkę tartą lepszą od tej ze sklepu. Do łask wrócił zwyczaj domowego kiszenia tego, czego nie brakuje w sezonie, a za czym tęsknimy zimą, zaś zamrażanie potraw i składników pozostaje aktualne cały rok. Jednym z ciekawszych patentów jest mrożenie resztek rosołu… w woreczkach na kostki lodu. W ten sposób mamy zawsze pod ręką bulionowy wkład do sosu czy zupy.
- Dbaj o porządek w lodówce i spiżarni. Nie tylko dla higieny i dobrego samopoczucia. Jeśli wiesz, co masz w lodówce, unikniesz kupowania rzeczy na zapas, „na wszelki wypadek” – a więc marnowania ich. Wszelkie kasze czy makarony warto przesypać do szklanych pojemników, by idąc na zakupy wiedzieć, ile czego mamy, a ile naprawdę potrzebujemy. Porządek to także właśnie wszelkie pojemniki na żywność. Szczelnie zamknięte, pomagają chronić produkty i zapewniają im dłuższe „życie”.
- Gotując, nie bój się eksperymentować. Zwykle z wyprzedzeniem planujemy swoje dania, podczas zakupów wrzucając do koszyka to, czego akurat potrzebujemy. Ale spróbujmy raz zrobić inaczej: sprawdź, co już i tak masz w lodówce i pomyśl, jak kreatywnie wykorzystać te produkty, zanim się zmarnują. Miała być zapiekanka z chorizo? Nie szkodzi, spróbuj z boczkiem, który czeka na skonsumowanie. Masz zamrażalnik pełen fasolki z letnich zbiorów – spróbuj zrobić zupę krem z grzankami, jest rewelacyjna. A jeśli nie masz pomysłu na wykorzystanie zawartości spiżarni – od czego mamy internet? Wpisz kilka produktów w okienko wyszukiwarki – nagle przekonasz się, że nawet połączenia typu „sałata, kasza” czy „brokuł, jogurt” mają swoje oryginalne przepisy na którymś z licznych kulinarnych blogów.
Tylko tyle wystarczy, by dołożyć swoją małą cegiełkę do walki z problemem marnowania żywności. A to tak naprawdę tylko wstęp do wykształcenia w sobie postawy „zero waste”. Odpowiednie planowanie zakupów, czytanie opakowań czy aktywne pomaganie tym, którzy na dobrą żywność nie zawsze mogą sobie pozwolić – to kolejne kroki jakich warto spróbować. Ale wszystko zaczyna się w kuchni…